– To długa historia. Po prostu ostatnimi czasu robię wiele rzeczy dla siebie. To coś jak zmiana wizerunku, ale od wewnątrz. Trwa już dwa lata.
– Czyż nie po to je się wspólnie kolację? Żeby dzielić się historiami przy posiłku?
– Chyba tak. – Wzięła kawałek ryby i pokiwała z zadowoleniem głową. Nie była tak dobra jak to, co dostał Guy, ale i tak świetnie smakowała. – Hmm, od czego by tu zacząć…
– Od początku – zaproponował. – Powiedz mi o sobie wszystko.
– Wszystko? O rety. – Uśmiechnęła się, słysząc wesołą nutę w jego głosie, a potem spróbowała się zastanowić. Zwykle nie miała kłopotów z opowiadaniem historii – to dar, który odziedziczyła po matce. Ale wymyślanie historii to nie to samo, co mówienie o sobie.
– Chyba powinnam zacząć od tego, że największy wpływ na kształt mojego życia miała matka. Była całkowicie sparaliżowana. Zmarła, gdy miałam dziesięć lat.
Zapadła cisza.
– Przykro mi. Musiało być ci ciężko.
– Tak – westchnęła Amy. – Bardzo przeżyłam jej stratę, ale wcześniej było cudownie. Była niesamowicie odważną i radosną osobą. Życie z nią zdawało się niekończącą się zabawą. Za jej czasów mieszkanie w domu mojej babci było… – Zapatrzyła się w przestrzeń, szukając właściwych słów. – Magiczne.
– Dlaczego twoja matka była sparaliżowana?
Siedząc przy biurku, Byron patrzył na ekran, zafascynowany emocjami pojawiającymi się na twarzy Amy. Jej uśmiech, oczy – wszystko go zachwycało.
– Wyjechała z przyjaciółmi z college'u nad jezioro Travis i nurkowali, skacząc z klifu. Poślizgnęła się przy skoku i uderzyła o brzeg. Złamała sobie kręgosłup. Natychmiast zawieziono ją do szpitala i wtedy dowiedziała się, że jest w ciąży. Do tamtej chwili nie miała pojęcia. Mogła stracić ciążę, bo to były pierwsze tygodnie, a niektóre leki na ciśnienie, które chciano jej podać, mogły mnie zabić. Błagała lekarzy, żeby zrobili wszystko, co w ich mocy, aby mogła mnie bezpiecznie urodzić. Powiedziała mi, że w tym potwornym czasie, kiedy zrozumiała, że nigdy nie będzie chodzić ani nawet ruszać rękoma, stałam się dla niej powodem do życia.
– To niesamowite, że cię nie straciła.
– Rzeczywiście – zgodziła się Amy. – Donosiła ciążę prawie do końca, a potem trafiłyśmy do gazet, gdy lekarze umożliwili poród cesarskim cięciem. Dlatego dorastałam w domu babci.
– Z babcią, która faszerowała cię słodyczami.
– Właśnie. -Amy pokiwała głową, odcinając kawałek ryby widelcem. Miała piękne dłonie i poruszała nimi z wdziękiem. – Daphne Baker, czyli Meme, przygotowywała najlepsze domowej roboty cukierki, herbatniki i ciasta, jakie w życiu jadłam.
– Wierzę – powiedział, z przyjemnością zajadając własny posiłek. – O ile to nie jest zbyt osobiste, mogę zapytać, gdzie w tym czasie był twój ojciec?
– Nie było ojca. – Jej uśmiech zbladł. – To znaczy technicznie rzecz biorąc, gdzieś był, bo inaczej by mnie nie było, ale nie wiem, kto to jest.
– Przepraszani, nie powinienem pytać.
– Nie, nie szkodzi – zapewniła go. – Ale martwię się, że ludzie będą oceniać moją matkę surowo, kiedy powiem, że w rubrykę z nazwiskiem ojca na moim akcie urodzenia musiała wpisać „nieznany". W jej obronie chciałabym zaznaczyć, że była młoda, studiowała w college'u i przeżywała najbardziej szalony okres w życiu. Ale nie była aż tak szalona. To nie tak, że nie znała jego nazwiska, bo sypiała z tyloma, że mógł to być ktokolwiek. Pewnej nocy spotkała kogoś na dyskotece. Zaiskrzyło. Poszli do jego pokoju w hotelu, bo przyjechał z innego miasta. Przed wyjściem zostawiła mu swój numer telefonu, ale nigdy nie zadzwonił. – Zmarszczyła nos, jakby chciała powiedzieć „typowe, prawda?". – Więc kimkolwiek był, nie ma nawet pojęcia, że istnieję.
– Jego strata – odparł szczerze Byron. – Opowiedz mi o tym magicznym dzieciństwie w domu dziadków.
– Stałyśmy się z mamą ich całym światem – powiedziała z przekonaniem. -Jak możesz sobie wyobrazić, opieka nad sparaliżowaną kobietą i nieoczekiwaną wnuczką to mnóstwo pracy. Ruszenie się gdziekolwiek było wielką wyprawą. Po części z powodów logistycznych, ale także z powodu mojej babci, Meme, która wiecznie się zamartwia. Gdy Papa chciał nas gdzieś zabrać, Meme wymieniała całą listę katastrof, które z pewnością się wydarzą. Więc oboje się starali, żeby siedzenie w domu było zabawne.
– Udało im się?
– Zdecydowanie! – Rozpromieniła się. – To nie było trudne, ponieważ znali wszystkich w mieście. Dorastałam w miejscu, które kiedyś leżało poza Austin, ale w ciągu lat zostało pochłonięte przez miasto. Bakerowie to ważniacy, swego czasu posiadali połowę interesów w mieście. Papa sprzedał wszystko po wypadku mamy, żeby zostać w domu i pomagać. A jeśli idzie o sam dom, to prawdziwe cudo.
Zauważył, że gdy opowiadała o domu, mówiła z mocniejszym akcentem, a jej gesty stały się bardziej ożywione. Uznał, że jedno i drugie jest niezwykle czarujące.
– Wyobraź sobie Tarę z Przeminęło z wiatrem – powiedziała – tylko pomniejsz ten dom z ogromnego do po prostu dużego. Należał do rodziny od kilku pokoleń. Papa zawsze lubił zajmować się ogrodem, więc kiedy przeszedł na emeryturę, przyłączył się do męskiego klubu ogrodniczego i zamienił tereny wokół domu w wielokrotnie nagradzane ogrody. Ścieżki wiły się, łącząc trawniki i ustronne ławeczki, a wszystko otoczono klombami, na których kwiaty kwitły przez cały rok. Daphne królowała w naszym kręgu towarzyskim, więc niemal cały czas urządzaliśmy przyjęcia. Albo ludzie po prostu do nas wpadali. Jednak przez większość czasu mama i ja po prostu siedziałyśmy w ogrodzie, w jednym z miejsc, które dziadek stworzył specjalnie dla nas. On pracował, a my wymyślałyśmy historie. Może i nie mogłyśmy tak naprawdę nigdzie pojechać, ale podróżowałyśmy po całym świecie w naszym magicznym latającym statku, który potrafił nas zabrać w dowolne miejsce i czas.
– To musiała być naprawdę świetna zabawa.
Zastanawiał się, jak to jest, dostać tyle miłości i uwagi.
– Była. – Westchnęła, a na jej twarzy pojawiła się tęsknota. – Miałam bardzo niezwykłe dzieciństwo.
Przyjrzał jej się.
– Dlaczego to cię smuci?
Wzruszyła ramionami i skubnęła sałatą.
– Bo chyba bardzo za tym tęsknię. Wszystko się zmieniło, gdy mama zmarła.
– Mogę zapytać, co się stało?
– Na pewno chcesz to słyszeć? Od tego momentu historia nie jest zbyt radosna.
– Mnóstwo historii nie jest. – Pomyślał o własnym dzieciństwie, pełnym podróży po prawdziwym świecie, a nie tym wymyślonym. Podróże Amy były chyba o wiele przyjemniejsze. -Ale i tak chcę posłuchać.
– Dobrze więc. Kiedy podrosłam, mama martwiła się, że nie mam „normalnego" dzieciństwa, bo nie mam z kim się bawić. Żadne z naszych sąsiadów nie miało dzieci w moim wieku, a większość ludzi, którzy nas odwiedzali, to byli znajomi babci. Dlatego mama postanowiła wysłać mnie na letni obóz. Bardzo spodobał mi się ten pomysł – powiedziała wesoło. – Chyba spodziewałam się, że będzie jak w wymyślonych podróżach, w które wybierałyśmy się z mamą. Meme rzecz jasna prawie dostała zawału na samą myśl, że wyślą dziesięciolatkę samą w świat. Mama jednak się uparła, więc pojechałam. Wcale nie wyglądało to tak, jak sobie wyobrażałam. – Zmarszczyła nos. – Początkowo było mi źle. Dzieciaki potrafią być takie okrutne wobec kogoś, kto nie jest idealny.
– To prawda – przytaknął.
Przechyliła głowę i spojrzała w kamerę, jakby mogła go widzieć.
– Miałeś problemy z dopasowaniem się jako dziecko?
Nie, pomyślał. Nigdy nie miał kłopotów z dopasowaniem się do specyficznego świata dzieci gwiazd. Ale był świadkiem okrucieństwa, o jakim opowiadała, i nigdy się temu nie przeciwstawił, bo tego „się nie robiło". A Byron Parks zawsze wiedział, jak się zachować.
– Mówmy o tobie. – Dźgnął jedzenie widelcem. – Dlaczego było ci źle?
– Tęskniłam za mamą i nie wiedziałam, jak bawić się z dziećmi. Zupełnie jak w szkole, tyle że o wiele gorzej! – Podkreśliła wagę słów, przewracając oczami. – Zawsze stałam z boku, bo byłam niska i przy kości. No i zachowywałam się jak stara malutka. Miałam naprawdę staroświeckie maniery i byłam aż przesadnie uprzejma. Reszta dzieciaków nabijała się ze mnie. Początkowo chciałam wracać do domu.
Ale mama mówiła, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Trzeba po prostu szukać jaśniejszej strony. I zrozumiałam, że miała rację. – Amy pokiwała głową. -Podobał mi się sam obóz, wędrówki po lesie. Zawsze znajdowałam sobie jakieś zajęcie. Wędrowałam samotnie, aż znajdowałam miejsce, gdzie mogłam sobie siedzieć i pisać historie, które potem wysyłałam mamie. – Zaśmiała się. – Na pewno już widzisz problem tkwiący w tym scenariuszu?
– Gubiłaś się – zgadł.
– Za każdym razem. – Pokiwała głową. – Wtedy mnie to nie martwiło. Wierzyłam, jak tylko dziecko potrafi, że wszystko dobrze się skończy. Wszystko to zmieniło się tamtego lata.
Wzięła głęboki wdech, jakby trudno jej było opowiadać o późniejszych wydarzeniach.
– Za każdym razem, gdy się gubiłam, opiekunowie szukali mnie i potem besztali za samotne wyprawy do lasu. Pewnego razu, w połowie obozu, wydarzyło się coś podobnego. Tyle że zamiast zabrać mnie do chaty, zaprowadzili mnie do biura. Opiekunowie byli tak poważni, że się przestraszyłam. Pomyślałam, że tym razem wpadłam w prawdziwe tarapaty. Ale w biurze zobaczyłam dziadka.
Do oczu napłynęły jej łzy, a głos zadrżał.
– Ostatnia rzecz, jakiej się spodziewałam, to że załamie się na moich oczach i powie mi, że moja matka umarła.
Dobry Boże, pomyślał Byron, ale nie wiedział, co powiedzieć.
– Przepraszam. – Otarła łzy. – Nadal nie panuję nad sobą, gdy o tym opowiadam.
– Mnie też jest przykro. – Zadziwiło go, ile emocji potrafi zupełnie swobodnie okazać, gdy już się otworzy. – Jak zmarła?
"Zbyt idealnie" отзывы
Отзывы читателей о книге "Zbyt idealnie". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Zbyt idealnie" друзьям в соцсетях.