– Ale tak naprawdę, dlaczego to twój ulubiony film?

– Wiesz, nie zastanawiałem się nad tym nigdy wcześniej. Chyba dlatego, że jest tam małżeństwo superbohaterów. Oczekiwania wobec nich i wymagania są o wiele wyższe, niż te stawiane zwykłym ludziom, a mimo to potrafili postawić małżeństwo i dzieci na pierwszym miejscu. Znam mnóstwo rodziców, w tym moich własnych, którzy sporo mogliby się nauczyć z tego filmu. A twój ulubiony nowy film?

– „Zakochany Szekspir" – westchnęła.

– Dlaczego?

– Żartujesz? Joseph Fiennes jest boski!

– Arogant. A teraz podaj prawdziwy powód.

– Och, jest ich dużo. Ale myślę, że utożsamiam się z Violą, kiedy stoi w oknie i mówi, że gdyby przyśniło jej się, że jest członkiem trupy teatralnej, to nigdy by się nie obudziła.

– A pod koniec wybiera obowiązek córki zamiast tego, czego pragnie – zauważył Guy. – Widzę tu znajomy wątek.

– A pomyśleć, że zaczęłam tę grę, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o tobie.

– I czego się dowiedziałaś?

– Niczego, czego już bym nie wiedziała – odparła.

Dowiedziała się tylko, że lubi Guya Gaspara, i obawiała się, że o wiele bardziej, niż on lubił siebie.

Kiedy tej nocy kładła się do łóżka, zdała sobie sprawę, dlaczego między innymi tak go żałuje. Każdego dnia poprawiał jej samopoczucie dotyczące jej wyglądu zewnętrznego, pomagając dostrzec własną atrakcyjność. Chciała zrobić to samo dla niego.

Otwierając laptop, oparła się o wezgłowie; moskitiera zamknęła ją w małym, prywatnym świecie, podczas gdy ona zapisywała swoje myśli w e-mailu do przyjaciółek. Na zewnątrz księżyc wędrował nad wyspą, podczas gdy noc zmieniała się w blade godziny świtu. Wysłała list, spodziewając się odpowiedzi najwcześniej następnego dnia. Christine była już jednak w Austin i właśnie wróciła z długiego dyżuru na pogotowiu.

Odpowiedziała słowami: Amy, zakochujesz się w tym facecie?

Tak ją to zaskoczyło, że gapiła się w ekran przez kilka minut. Odpisała drżącymi palcami: Nie, w żadnym razie. Przyznaję, że mnie fascynuje. Jest inteligentny i zabawny, ale tak smutny, że serce mi się łamie. Tak bardzo chcę dotrzeć do niego, ale to współczucie, nie miłość.

Christine: Jestem pewna, że po części to współczucie, bo taka właśnie jesteś. Jeśli ktokolwiek zdoła tego człowieka wyciągnąć i pomoże mu uleczyć rany, to właśnie ty. Ale dla mnie to coś więcej niż współczucie. Pozwól, że zapytam: pociąga cię fizycznie?

Amy: Christine, nigdy go nie widziałam. Nie spotykamy się, tylko rozmawiamy. To dlatego tak dobrze czuję się w jego towarzystwie. Kiedy razem jemy kolację, nie muszę przez cały czas zastanawiać się, czy mnie pocałuje na dobranoc, czy może będzie chciał czegoś więcej. Jesteśmy przyjaciółmi. Koniec, kropka.

Christine: No więc? Łapiesz się na tym, że zastanawiasz się, jak wygląda, i wyobrażasz sobie, jak by to było, gdyby chciał cię pocałować?

Amy zaczerwieniła się. Jak każda kobieta fantazjowała, ale zawsze na temat mężczyzn pozbawionych imion i twarzy, a nie kogoś w szczególności. Czy Guy stał się mężczyzną bez twarzy z jej marzeń? Czując dreszczyk, odpisała: Przyznaję, że się zastanawiam. Może to dlatego nie zachęcałam go do spotkania twarzą w twarz.

Christine: Może powinnaś.

Dreszczyk przesunął się ku podbrzuszu, rozbudzając niezbyt dla niej przyjemne uczucie niepokoju. Obsuwając się niżej na wezgłowiu, odpisała: Może spróbuję, ale tylko jako jego przyjaciel, bez żądnych podtekstów.

Christine: Dlaczego nie? Bo może być brzydki?

Amy: Nie. Gdybym była zainteresowana czymś więcej niż byciem jego przyjaciółką, wygląd naprawdę by się nie liczył. Poza tym jaka może być najgorsza ewentualność? Zniekształcenie? Blizny? Znamię, które zakrywa mu pół twarzy? Kiedy dorastałam, znałam dziewczynę, która miała naprawdę wielkie, czerwone znamię i zniekształcone usta, tak że śmiesznie mówiła. W pierwszej klasie mnóstwo dzieciaków właściwie jej się bało. Były wobec niej jeszcze bardziej złośliwe niż dla mnie. Ale ona była zabawna i towarzyska. Szybko ze wszystkimi się zaprzyjaźniła. Kiedy poszłyśmy do szkoły średniej, patrzyłam, jak historia zaczyna się od początku. Zdałam sobie sprawę, że kiedy ludzie ją poznają, widzą tylko znamię i usta. Ale kiedy już się przyzwyczają, nawet tego nie zauważają. Myślę, że tak byłoby z Guyem. Niezależnie od tego, co stało się z jego twarzą, najpierw widziałabym to, a potem bym się przyzwyczaiła.

Christine: No dobrze, więc dlaczego nie chcesz się z nim spotkać?

Amy: Odpowiada mi obecny układ. To pierwszy mężczyzna, przy którym czuję się naprawdę dobrze i nie chcę tego psuć.

Christine: A o ile lepiej byłoby, gdybyście mogli spotkać się naprawdę?

Amy zagryzła usta, zastanawiając się nad odpowiedzią. Gdyby tak mogła spotkać Guya, nie psując tego, co pojawiło się między nimi? Może Christine miała rację, może byłoby nawet lepiej. Nim zdecydowała, co chce powiedzieć, komputer dał sygnał. Wiadomość od Guya pojawiła się na jej ekranie: Dlaczego nie śpisz jeszcze o tej porze?

Poczuła niespodziewaną radość, jak zawsze, gdy przysyłał jej wiadomość, co zdarzało się dość często w ciągu dnia, ale nigdy tak późno w nocy.

Odpisała: Gadam z przyjaciółką. A ty czemu nie śpisz?

Guy: Nie mogę zasnąć. Miałem nadzieję, że pomożesz mi rozmową, ale skoro gawędzisz z przyjaciółką, nie przeszkadzam.

Amy: Nie, zaczekaj. Zaraz wrócę.

Napisała do Christine: Pozwolisz, że dokończymy rozmowę jutro? Muszę teraz przerwać.

Christine: Niech zgadnę, Guy się odezwał, tak?

Amy: Skąd wiesz?

Christine: Nietrudno zgadnąć. Ej, jeśli nie chcesz spotkać go osobiście, zaproponuj mu cyberseks.

Amy: Christine! jesteś okropna!.

Christine: To tylko propozycja. I nie mam nic przeciwko, żebyśmy skończyły. Muszę iść do łóżka, chociaż niespecjalnie mnie tam ciągnie, kiedy Alec jest tysiące kilometrów stąd. Czasem myślę, że dzień naszego ślubu nigdy nie nadejdzie.

Amy: jeszcze tylko kilka tygodni, a potem obie z Maddy będziecie mężatkami. Tak się cieszę na myśl o podwójnym ślubie. I jeszcze będę główną druhną dla was obu jednocześnie. Tylko żałuję, że obie zamieszkacie tak daleko i zostanę w Austin całkiem sama.

Christine: To jedyny minus. Ale znajdziemy sposób, aby pozostać w kontakcie. Po tych wszystkich latach nie pozwolę, żeby odległość zniszczyła naszą przyjaźń.

Amy: Jasne. Do jutra.

Pożegnała się z Christine i odpisała Guyowi: Już jestem. Dlaczego nie możesz spać?

Guy: To przez ciebie. Rozmowa o tym, dlaczego lubię określone filmy, sprawiła, że teraz myślę o tylu sprawach. Siedzę i zastanawiam się, czemu lubię te wszystkie historie, które lubię. Nie tylko filmy, ale i książki.

Amy: Znalazłeś jakąś odpowiedź?

Guy: Mnóstwo. I nie proś, żebym ci powiedział, bo nie zamierzam. Chciałbym tylko wiedzieć, jak to zamknąć. Myślałem, że historie mają pomagać uciec od rzeczywistości, a nie lepiej ją zbadać.

Amy: Pomagają chyba i w jednym, i w drugim.

Guy: W tej chwili wolałbym raczej ucieczkę. Przynajmniej uspokoiłbym się na tyle, aby zasnąć. Ale nie mogę oglądać filmu ani czytać, bo od razu myślę, co dokonany wybór powiedziałby na mój temat.

Amy: O mój Boże, ale cię nakręciłam. Przepraszam. Ale najlepsza ucieczka to wymyślenie własnej historii. To niesamowita zabawa i wciąga tak, że zapominasz o wszystkim. Kiedy czytasz, myśli czasem wędrują gdzie indziej, ale nie kiedy sam układasz historię.

Guy: Nigdy tego nie próbowałem. Nie wiem nawet, czy potrafię.

Amy: Pomogę ci. Możemy razem coś wymyślić. Tak jak robiłam to z mamą.

Guy: Chcesz powiedzieć, że wybierzemy się w podróż magicznym statkiem? Jak to działa?

Amy: Najpierw wybierzmy czas i miejsce.

Guy: Dobrze, ty coś wybierz.

Amy: Średniowieczna Anglia.

Guy: Dlaczego? Nie, żebym miał coś przeciwko, akurat lubię ten okres. Pytam tylko z ciekawości.

Amy: Jesteśmy w forcie, który wygląda jak zamek i… Nie śmiej się, bo widzisz, bardzo często fantazjuję i pierwszego dnia, kiedy się tu pojawiłam, Lance powiedział mi, że masz na imię Guy… a ja uznałam, że to dobre imię dla normańskiego rycerza. Sir Guy.

Guy: Serio? Pochlebiasz mi. Będę walczył z zionącymi ogniem smokami i ratował damy?

Amy: Pomyślałam, że może jakaś dama uratuje ciebie. W końcu to ty jesteś uwięziony w wieży.

Guy: Nie jestem uwięziony. To mój własny wybór.

Amy: Na jedno wychodzi.

Guy: Może. Jak mnie uratujesz?

Amy: Zostałeś uwięziony przez złą czarodziejkę, której uczucia odrzuciłeś. Lady Amelia – czyli ja – kradnie klucz, gdy czarodziejka nie patrzy. Zakrada się po schodach wieży. Idzie cichutko na palcach, zerka przez ramię i sprawdza, czy nikt jej nie śledzi. Dojdzie niezauważona?

Guy: Dlaczego Lady Amelia? Czemu nie Lady Amy?

Amy: Bo Amy to takie zwyczajne imię i zbyt nowoczesne. Kto słyszał o Lady Amy? Poza tym Lady Amelia jest wysoką, piękną blondynką. No dobra: dojdzie niezauważona?

Guy: Dlaczego nie może pozostać niska, krągła i mieć seksownych, brązowych loków?

Amy: Bo to fantazja, a w fantazji możemy być tacy, jacy chcemy.

Guy: Wobec tego wolę rzeczywistość od fantazji.

Zdała sobie sprawę, że miał rację. Najlepsza historia opowiadałaby o niskiej, „krągłej" dziewczynie, która przeżyłaby przygodę i zdobyła serce bohatera. Napisała: Dobrze, Lady Amelia jest niska, nieco przy kości i ma nieznośnie kręcone włosy.