– Dlaczego tak uważasz? Jak powiedziałaś, Byron ma pieniądze i znajomości w Hollywood. Tego właśnie chciała. Może to on został zraniony.

– Chcesz powiedzieć, że naprawdę ją kochał?

– Non. Mówię tylko, że będąc z nim, dostała to, czego chciała.

– Ach. – Amy uśmiechnęła się. – I to jest różnica między nią a mną. Ona chce sławy, a ja nie. Dreszcz mnie przechodzi na myśl o publicznym zainteresowaniu.

– Więc mówisz, że nie spotykałabyś się z nim?

– Z Byronem Parksem? – Zaśmiała się na samą myśl. – Za żadne skarby świata! Nie dlatego, że uważam go za płytkiego i znudzonego, ale dlatego, że nie cierpię tego stylu życia.

– Rozumiem – odparł ostrym tonem Lance.

Stał i gapił się na pisemko dłuższą chwilę, a potem wrzucił je do kosza na śmieci.

– Dlaczego to zrobiłeś? – zdziwiła się.

– Nie lubisz ich.

– Ale to nie znaczy, że ty nie możesz przeczytać.

– Nie interesuje mnie to.

Nie pojmowała jego dziwnego nastroju. Zastanawiała się, czy stało się coś, co go zdenerwowało. Nie chciała być wścibska, więc skupiła się na nadchodzącym wieczorze. Zastanawiała się, czy Guy odważy się jej pokazać. Oczywiście, że miała nadzieję na coś więcej niż tylko „zobaczenie". Zarumieniła się z powodu własnych myśli, ale obiecała sobie, że pozwoli, aby sprawy płynęły na tyle wolno, na ile trzeba, aby każde z nich swobodnie się czuło. Zobaczenie go jednak będzie pierwszym krokiem.

– Lance? – zagadnęła z wahaniem, kiedy ustawiała lunch na tacy. – Mogę o coś spytać?

– Oui. – Nadal stał przy koszu, odwrócony do niej plecami.

– Chodzi o Guya… to znaczy pana Gaspara. – Przeszedł ją dreszcz, gdy wypowiedziała jego imię.

Rzucił jej ostrożne spojrzenie.

– Co chcesz wiedzieć?

Zastanawiała się, co powiedzieć, bo nie chciała, aby Lance podejrzewał, że coś dzieje się między nią a jego pracodawcą. "Właściwie nic się nie działo. Na razie.

– Kiedy mnie zatrudniłeś, powiedziałeś, że z czasem pan Gaspar może poczuć się swobodnie i pozwoli mi siebie zobaczyć. Nie mogę znieść tego, że uważa, że musi się przede mną ukrywać, że moja obecność czyni go więźniem w wieży. Tak wcale nie musi być. Próbowałam go zapewnić, że nie przywiązuję wagi do jego wyglądu, ale chyba mi nie uwierzył. Może poradzisz mi, jak go przekonać?

– Nie.

– Nie? Tak po prostu? – Skrzywiła się. – Nie możesz mi nic powiedzieć?

– Tylko tyle, że nie powinnaś próbować.

– Dlaczego?

– Amy…

Byron zacisnął szczęki, zastanawiając się, co powiedzieć, ale rozczarowanie miażdżyło mu pierś i z trudem łapał oddech, nie mówiąc już o myśleniu. Spojrzał na nią w zalanej słońcem kuchni. Jak nazwała Gillian? Szczęśliwą i świeżą? W wypadku Gillian to tylko iluzja, w wypadku Amy sama esencja. Z bólem wziął oddech i zamknął oczy. Mów jak Lance, upomniał się w duchu.

– Podejrzewam, że w ciągu ostatnich dni zaczęłaś myśleć o Guyu Gasparze z czułością. Przestań. To nie jest mężczyzna dla ciebie.

– Dlaczego? -Jej glos stal się ostry jak u niedźwiedzicy broniącej małego. – Bo ty uważasz go za odpychającego?

– Nie tytko ja – odparł tak złowieszczo, jak zdołał. – Zapewniam, że gdy się pokaże, nie spodoba ci się to, co zobaczysz. Nie naciskaj go, aby ujawnił twarz. Nie zrobi tego.

– Ale powiedziałeś, że w końcu to zrobi. Kiedy lepiej poczuje się w moim towarzystwie.

– Zmienił zdanie.

– Kiedy? – Położyła ręce na biodrach.

– Dziś rano.

– Powiedział ci.

– Tak.

– To cudnie!

Złapała ścierkę i zaczęła wściekłymi ruchami wycierać blat.

Poczuł, jak ból promieniuje z niej falami, i z trudem zwalczył pokusę, aby podejść do niej. Objąć ją. Ale nie mógłby, nawet gdyby mu pozwoliła. Nie śmiał jej dotknąć.

– Amy…

Obrócił się i oparł o blat, szukając właściwych słów, aby zrozumiała. Sam z trudem godził się z tym, co usłyszał. Spotykać się z Byronem Parksem? Za żadne skarby! Złapał się blatu po obu stronach bioder.

– Musisz zostawić Gaspara w spokoju. Nie chodzi o ciebie, ale o niego. Nie sądzę…

Jezu, jak jej to wytłumaczyć. Ból rozrywał go na dwoje.

– Wątpię, żeby zdołał nie zakochać się w tobie. Nie dość się wycierpiał w życiu?

To jej najwyraźniej nie przyszło do głowy. Zgarbiła się.

– Nie chcę, żeby cokolwiek go zraniło.

Przyjrzał jej się i widział troskę na jej twarzy.

– Obawiam się, że już go zraniłaś. Nie pogarszaj sprawy.

Nie poruszyła się przez dłuższą chwilę.

– Powiesz mi chociaż, dlaczego? Dlaczego chowa twarz? Ma blizny? Zniekształconą twarz? Jak wygląda?

– Nie chcesz wiedzieć. – Spojrzał na tacę. Desperacko chciał uciec. – Jeśli skończyłaś, zabiorę lunch.

– Tak. Jasne. Zabierz. – Machnęła ręką.

– Teraz jesteś zła.

– Sama nie wiem. – Skrzyżowała ramiona, nie chcąc spojrzeć mu w twarz.

Zrezygnowany wziął tacę i wyszedł z pokoju, obolały z żalu.

Rozdział 12

Najprostszy sposób, aby coś stracić, to przestać próbować.

Jak wieść idealne życie


Tego wieczoru Amy weszła szybkim krokiem do biura i z trzaskiem postawiła tacę w windzie kuchennej.

– Mam ci coś do powiedzenia – oznajmiła, ciągnąc za sznurki. Kiedy winda dotarła na piętro, odsunęła się i spojrzała w kamerę.

– Powiedziałam ci rzeczy, o których nigdy z nikim nie mówiłam. Rozmawiałam z tobą o swojej wadze, babci, o tym, jak się czuję z mężczyznami… A ty nie masz nawet odwagi, żeby pokazać mi swoją twarz? Według mnie jesteś tchórzem. Nie jadam kolacji z tchórzami. Więc dopóki nie będziesz gotów otworzyć drzwi i zjeść ze mną w jednym pomieszczeniu, nie będę z tobą jadała. Będę twoją gospodynią, ale nie przyjaciółką.

To powiedziawszy, odwróciła się i wyszła z pokoju z wysoko uniesioną głową. Spodziewała się, że zawoła za nią. Nie zrobił tego. Rozczarowała się. Po tym, jak zebrała się na konfrontację, powietrze z niej uszło, gdy załatwiła sprawę tak szybko.

Złość i ból nadal się w niej gotowały, gdy wróciła do kuchni i zaczęła wszystko z zacięciem sprzątać. Głośny łomot garnków i patelni sprawił jej przyjemność. W końcu każda powierzchnia lśniła i błyszczała. Rozejrzała się po wesołej kuchni, którą pokochała, i zdała sobie sprawę, że nie ma już nic do roboty poza pójściem do łóżka.

Nalała sobie duży kieliszek wina, licząc, że to pomoże jej zasnąć. Weszła do łóżka, zasunęła moskitierę wokół siebie i spojrzała na laptop. Christine często nie śpi o tak późnej porze, a rozmowa z nią pomogłaby rozładować gniew. A jeśli otworzy komputer i Guy prześle jej wiadomość?

Cóż, wtedy będzie miała okazję nawrzeszczeć na niego raz jeszcze. Nadal była tak wściekła, że żołądek zaciskał jej się na samą myśl. Nie cierpiała konfrontacji i zwykle zrobiłaby wszystko, żeby załagodzić sprawy i wszystkich uszczęśliwić.

Wypiła łyk wina i zdała sobie sprawę, że nie tylko gniew ją nakręcał. Przez cały dzień myślała o tym, jak przyznał się, że jej pragnie, i dokąd to mogłoby ich zaprowadzić. Nie spodziewała się, że gdy tylko on otworzy drzwi, rzucą się na siebie, zapaławszy natychmiastową namiętnością, ale miała nadzieję, że dziś wieczór zrobią jeden, może dwa ostrożne kroki w tym kierunku, poruszając się w tempie, które będzie odpowiadało im obojgu.

Po jej wyznaniu wiedział, że właściwie nie była dziewicą, ale seks wprawiał ją w zakłopotanie. Przy nim jednak naprawdę czuła, że mogłoby być inaczej. Nie wydawał się w najmniejszym stopniu tym zawstydzony. Właściwie wydawało się, że ma pewność siebie i wiedzę nieco zaskakującą jak na mężczyznę, który ukrywa się przed światem.

Chociaż rozmawianie o seksie i uprawianie go to dwie różne sprawy. Jak czytanie o nim w romansie, gdzie zawsze jest namiętny, dziki i przynosi spełnienie.

Dlaczego seks w prawdziwym życiu nie może być taki jak w powieściach? Kobiety za każdym razem widziały tam fajerwerki. Szczerze mówiąc, podejrzewała, że orgazm u kobiety to mit wymyślony przez przechwalających się mężczyzn. Ponieważ żadna nie chciała się przyznać, że ona jest tą jedyną, która go nie przeżywa, udawały nawet przed sobą. Amy chciała tylko seksu, w którym obie strony czują się całkiem swobodnie ze sobą. Może taki też istniał tylko w książkach.

Napiła się jeszcze trochę wina, zastanawiając się nad rozmowami z Guyem. Przypomniała sobie, jak zapytał, czy kiedykolwiek napisała coś takiego, a ona przyznała się, że nie. Dobry Boże, naprawdę czuła się równie niezręcznie w seksie w świecie wymyślonym, jak w prawdziwym. Cóż, dziś wieczorem nie pozbyła się tego uczucia w prawdziwym życiu, ale może znajdzie odwagę, aby pozbyć się onieśmielenia w wyobraźni. Na samą myśl poczuła lekki dreszczyk. W wymyślonych historiach mogłaby być tym, kim by zechciała – nie tylko pod względem fizycznym, ale i osobowościowym. Czemu nie śmiałą kusicielką?

Dość podchmielona, żeby się odważyć i spróbować, otworzyła laptop… i znalazła wiadomość od Guya: Amy, przykro mi, że moja decyzja cię rozzłościła, myślę jednak, że masz rację. Najlepiej będzie, jeśli nasze kontakty ograniczą się do czysto oficjalnych. Ale chcę, żebyś wiedziała, że będzie mi brakowało wieczorami twojego towarzystwa.

Amy skrzywiła się i odpisała: Jak chcesz.

Zamknęła okienko i włączyła edytor tekstów. Zagapiła się na pustą stronę i zastanawiała się, od czego zacząć. I jak bardzo dzika i bezpośrednia chciała być?

Pojawiła się wiadomość od Guya: Już się martwiłem, że nie odpowiesz. Cieszę się, że jednak odpisałaś. Nawet jeśli nie będziemy już razem jadać, nie chcę, aby sprawy układały się między nami niezręcznie.

Amy: Za późno.