Ale on dotykał jej coraz głębiej i mocniej. Poruszał kciukiem. Strzała rozkoszy przeszyła ją i wybuchła.
Wstrzymała oddech zszokowana, kiedy jej ciało wygięło się w łuk i zamarło. Potem fale zamieniły się w dreszcz, a Amy wypuściła oddech i opadła, dysząc.
– O mój Boże – wydusiła z siebie między oddechami.
Potem zaśmiała się. Kiedy zmysły się uspokoiły, zauważyła, że Guy leży obok niej, opierając się na łokciu. Dłoń, która ofiarowała jej szokujące odkrycie, leżała na jej brzuchu, jakby chciała uspokoić spazmy. Amy nawet nie obchodziło, że Guy dotyka tych części ciała, które starała się tak bardzo ukryć. Kiedy zdała sobie z tego sprawę, zaśmiała się znowu i jej policzki zapłonęły tak, jak płonęła reszta jej ciała.
– O niebiosa – zachichotała. – Więc to o to tyle zamieszania.
– Niebiosa, rzeczywiście – mruknął.
Pochylił głowę, musnął jej szyję i przesunął się na nią, rozdzielając jej uda swoimi. Powitała jego ciężar, obejmując jego mocny tors i całując go głęboko. Już założył prezerwatywę, nawet nie wiedziała kiedy.
Wsunął się gładko, swobodnie, jakby zawsze tam był i zawsze powinien być. Zaskoczenie tym wypełniło jej serce tak doskonale, tak pięknie, jak on ją. Kiedy poruszył się, każdy drżący nerw w jej ciele ożył. Tym razem, kiedy nadeszła rozkosz, wydawała się jeszcze słodsza. Ich ciała się splotły i przywarli do siebie mocno.
Kiedy rozkosz minęła, odwróciła głowę i pocałowała go w policzek. Kocham cię, pomyślała, ale nie miała sił wypowiedzieć tego na głos.
Rozdział 14
Co zrobił? Byron zagapił się w ciemność nad łóżkiem, zbyt oszołomiony, żeby przytomnie myśleć. Wsunęli się pod kołdrę i Amy zasnęła z głową na jego ramieniu. Jej dłoń leżała na jego piersi, dokładnie na sercu. Bawił się jej włosami. Bał się, że ją obudzi, ale nie mógł przestać jej dotykać. Oddała mu się tak ufnie, tak po prostu… mężczyźnie, który nie istniał.
Jak mógł wziąć to, co mu ofiarowała? Dlaczego się nie powstrzymał? To nie tak, że ogarnęła go taka namiętność, że stało się, nim oprzytomniał. Miał mnóstwo czasu, żeby jego sumienie się odezwało, kiedy prowadził ją schodami. Ale odezwało się? Nie. Rozsądek nie odezwał się nawet jednym słowem, które by go zatrzymało. A nawet gdyby się pojawiło, nie wiedział, czyby posłuchał. Tak bardzo jej pragnął.
Chciał ją trzymać, dotykać, dać jej rozkosz. A może chciał, żeby ona objęła jego? Żeby dotykał go ktoś dobry i słodki? Żeby był z kimś, kto nie oczekiwał niczego w zamian?
Nie miał prawa przyjąć takiego daru.
Nie oddałby go teraz nawet za cenę duszy.
Kiedy połączyły się ich ciała, kiedy powitała go z tak czystą radością, drzwi do jakiejś ukrytej komnaty w nim uchyliły się. Emocje intensywniejsze od wszystkiego, co kiedykolwiek czuł, wylały się z niego. Po raz pierwszy w życiu poczuł rozmigotaną cudowność bycia żywym.
Albo zakochanym.
Kochał ją. Wielkość tego uczucia ścinała go z nóg. Nigdy wcześniej tego nie czuł. Nie znał tego uczucia, które przyćmiewa wszystko inne. Kochał ją.
I nigdy nie mógł jej powiedzieć, kim jest.
Nie po tym, co się stało. To przeżycie było bardzo silne i dla niej. Pomyślał o tym, jak się śmiała, jak go obejmowała. Jak niewinnie pocałowała go w policzek, gdy skończyli.
Gdyby kiedykolwiek dowiedziała się, że przeżyła to z Byronem Parksem – płytkim, zepsutym Byronem Parksem, z którym nie spotkałaby się za żadne skarby świata – byłaby zraniona i wściekła bardziej, niż potrafił to sobie wyobrazić. Prawda zamieniłaby coś niezwykłego w coś, czego żałowałaby przez całe życie. Wolałby umrzeć, niż tak ją zranić.
Więc musiał mieć pewność, że Amy nigdy się nie dowie.
Niespodziewanie łzy napłynęły mu do oczu. Próbował je powstrzymać i odepchnąć ból i lęk, który w nim narastał. Zwykle udawało mu się to z łatwością, ale Amy otworzyła w jego piersi puszkę Pandory. Już nie potrafił niczego upchnąć z powrotem w sobie. Nic dziwnego, że przeszedł przez życie, nie chcąc niczego czuć. To bolało. I to jak diabli!
Wziął głęboki, rozdygotany wdech.
Amy obudziła się gwałtownie. Wyczuł, że rozgląda się zdezorientowana. Chwila paniki sprawiła, że emocje w nim wróciły z powrotem na swoje miejsce.
– Amy, ćśś, wszystko w porządku. – Słowa zabrzmiały chrapliwie z powodu zaciśniętego gardła. – Nic się nie stało.
– Guy? – Ulżyło jej. – Zapomniałam, gdzie jestem.
– Zasnęłaś.
Odchrząknął i modlił się, aby uznała, że jego głos brzmi ochryple, bo też przysnął.
– Rzeczywiście.
Najwyraźniej była zadowolona z siebie. Ułożyła się, przytulając do niego. Jednak jej nastrój się zmienił – szczęście ustąpiło niepokojowi.
– Chyba coś mi się śniło.
– Coś złego? – Przysunął ją tak blisko, jak się dało, ich nogi się przeplotły.
– Nie wiem. – Zamilkła na chwilę. Przycisnął usta do jej czoła i poczuł, że Amy marszczy brwi. – Czekaj, pamiętam. Śniło mi się, że wróciłam do domu. Obudziłam się we własnym łóżku i zdałam sobie sprawę, że to wszystko był sen. – Oparła brodę na dłoni, którą położyła na jego piersi. – Jak dobrze odkryć, że chociaż raz rzeczywistość jest lepsza od snu.
Przesunął palcem po jej ustach i odkrył, że się uśmiecha.
– Skąd wiesz, że nie śnisz dalej?
– Jeśli śnię, to mam nadzieję, że nigdy się nie obudzę. – Uniosła się i pocałowała go szybko. – A teraz przyznaj. Cieszysz się, że otworzyłeś drzwi?
– Bardzo – odparł, nie będąc pewnym, czy to prawda, czy kłamstwo. A jeśli to prawda, to czy taką pozostanie?
– Ale to zmienia trochę sytuację, prawda?
– Tak – zgodził się, rozumiejąc teraz bardziej niż przedtem, że musi znaleźć sposób, aby ją odesłać.
Ból uderzył go w pierś, gdy tylko o tym pomyślał.
– Przede wszystkim chciałabym złożyć rezygnację, która obowiązywałaby od godziny. Właściwie to od zeszłego wieczoru. – Przesunęła palcem po włosach na jego torsie. – Niewiele z tego, co zrobiłam w ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin, przystoi gospodyni. Sumienie nie pozwoli mi pracować dla ciebie przez następne trzy tygodnie.
Jej słowa zabolały jeszcze bardziej. Nawet jeśli wyjazd oszczędzi jej bólu, chciał trzymać ją mocno i nigdy nie puścić.
– Tak, oczywiście. Rozumiem. – Odchrząknął. – Lance odwiezie cię jutro na lotnisko.
– Co? – Amy usiadła zaskoczona.
Widziała jego zarys na prześcieradle, ale nic poza tym. Naprawdę myślał, że teraz odejdzie?
– Nie, głuptasie. Nie mówiłam o wyjeździe. Mówiłam tylko, że nie zostanę jako gospodyni. Właściwie to nie chcę, żebyś mi płacił za ostatni tydzień. Czułabym się niezręcznie, biorąc od ciebie pieniądze po tym, co właśnie się stało.
Przesunął palcem po jej ramieniu.
– Ale pracowałaś dla mnie.
– I doskonale się przy tym bawiłam. – Wzięła jego dłoń, żeby przestał ją rozpraszać. – Nie licząc martwienia się o Meme, bawiłam się tu lepiej, niż umiem to wyrazić. A co do nas, to czuję, że zmierzaliśmy do tego od chwili, gdy przyjechałam.
– Naprawdę?
– Tak. – Uścisnęła jego dłoń. – Czuję, że wszystko potoczyło się tak, jak miało. Zgubiłam się i przyszłam tutaj. Spotkałam ciebie. Myślę… tylko się nie śmiej! Myślę, że oboje zostaliśmy tu zesłani dla siebie nawzajem. Jakby to był czas poza czasem. – Wzięła jego dłoń i przycisnęła do serca. – Guy, tak bardzo mi pomogłeś ze sprawami, z którymi mocowałam się od lat. Zaczęłam tę podróż już wcześniej, sama, ale pomogłeś mi zrobić kilka wielkich kroków.
– Cieszę się. – Przyciągnął ich złączone dłonie, żeby pocałować jej palce. – Zasługujesz, żeby zobaczyć siebie taką, jaka jesteś, czyli przepiękną.
Jej serce wypełniło się wdzięcznością.
– Więc mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, żebym została do wieczoru panieńskiego przyjaciółek. Wiem, że muszę wrócić do prawdziwego życia, ale chciałabym spędzić z tobą te trzy tygodnie.
Zerwał się i usiadł. Oparł wolną rękę o podniesione kolano i schował czoło w dłoni.
– Amy… – Przerwał, oddychając niespokojnie. – Jeśli zostaniesz, obawiam się, że będziesz cierpieć. Nie mogę znieść tej myśli. Nie mogę tak ryzykować.
Zagryzła usta, zastanawiając się, co zrobić.
– Jeśli zadam ci pytanie, obiecujesz, że odpowiesz szczerze? Zaśmiał się ponuro.
– Nie.
– Widzisz, właśnie to zrobiłeś. – Na jej usta prawie wypłynął uśmiech, ale zbladł, nim do nich dotarł. – To było szczere.
– To było łatwe. Jedyna łatwa rzecz w całym tym bagnie.
Bagnie? Uważał, że to, co się między nimi wydarzyło, to bagno?
Ukryła urazę.
– Chcesz, żebym wyjechała? Szczerze. Nie mów mi „tak", bo postanowiłeś zachować się szlachetnie i boisz się, że mnie zranisz, jeśli zostanę. Jestem twardsza, niż myślisz. Chcę zostać, spędzić z tobą ten krótki czas poza czasem. Nieważne, jak to się skończy, nigdy nie będę cię winić. Ja wybieram, ja podejmuję ryzyko. Proszę, abyś był tak odważny i zaryzykował razem ze mną. A więc: chcesz żebym została czy żebym odeszła?
Odwrócił się do niej, wtulił twarz w jej szyję i przytrzymał ją mocno, podczas gdy szloch wstrząsnął jego ciałem.
– Zostań. Chcę, żebyś została.
Objęła go i pocałowała w czubek głowy.
– Więc zostanę.
Świat Amy podzielił się między życie nocne i życie za dnia. Podobnie podzieliły się jej emocje między uniesienie wywołane miłością i cierpienie, bo wiedziała, że to szczęście nie potrwa długo.
Nadal jadali kolację z Guyem, jak w czasie pierwszego tygodnia, tyle że tym razem drzwi do wieży pozostawały otwarte. Ponieważ wolała jeść przy świetle, siedziała przy biurku Lance'a aż do końca posiłku. Potem przychodziła do sypialni Guya, gdzie kochali się i godzinami rozmawiali.
"Zbyt idealnie" отзывы
Отзывы читателей о книге "Zbyt idealnie". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Zbyt idealnie" друзьям в соцсетях.