W ciągu dnia nadal gotowała – dla przyjemności, nie w ramach opłacanych obowiązków – ale przybył jej nowy obowiązek, który sprawił jej jeszcze większą radość. Drugiej nocy z Guyem wspomniała, że puste pokoje ją zasmucają. Następnego ranka Lance powiedział, że jedzie kupić meble, i zapytał, czy nie wybrałaby się z nim. Z radością skorzystała z okazji.

Objechali razem sklepy na całym St. Barts, kupując ratanowe sofy i krzesła, aby stworzyć miejsca do rozmów w salonie, stoliki, lampy oraz wazony. Po każdym zakupie nie mogła się doczekać wieczora, żeby opowiedzieć Guyowi o dniu i o tym, co znaleźli.

– Chyba dobrze się bawisz na zakupach z Lance'em – zauważył pod koniec jej drugiego tygodnia na wyspie.

Leżeli nago na kołdrze z ciemnej satyny, ona na brzuchu, podpierając się na łokciach, Guy na boku, twarzą do niej.

– To prawda.

Zgięła nogi i skrzyżowała w kostkach, kołysząc nimi w przód i w tył. Wisiorek na kostce zalśnił na chwilę.

– To była wielka frajda.

– Już się przy nim nie denerwujesz?

– Nie, rzeczywiście – powiedziała, zdając sobie sprawę, że to prawda. – Może po prostu przyzwyczaiłam się do niego. Po jakimś czasie przestałam zauważać, że jest tak nieprzytomnie przystojny.

Pomyślała o tym, podczas gdy Guy leniwie wiódł palcem po jej tatuażu. Był to ledwie widoczny ciemny kształt na jej bardzo białej pupie, ale najwyraźniej Guya zahipnotyzował. Nieraz Amy zauważała, że gdyby zapalił światło, mógłby naprawdę zobaczyć tatuaż. Oczywiście odmawiał.

– Ale to chyba coś więcej – ciągnęła. – Inaczej myślę o sobie. I za to muszę podziękować tobie. – Pocałowała go w usta. – Sprawiłeś, że poczułam się seksowna.

– Bo jesteś seksowna.

Przesunął palcami po jej plecach, budząc w niej ponowny dreszczyk pożądania. Już się kochali i to tak gorączkowo, że turlali się po całym łóżku, śmiejąc się i z trudem łapiąc oddech, gdy ogarnęła ich rozkosz. Nie mogła się nacieszyć dotykaniem go i byciem dotykaną przez niego. Wszelkie zahamowania, jakie miała w związku z seksem, pokonał w sposób, który sprawiał, że potem przez cały dzień czuła w sobie żar.

I to była miłość. Mogli nie wypowiadać słów, ale miłość była w każdym dotyku, kiedy szukali sposobów dawania sobie przyjemności.

Przewróciła się na plecy i pozwalała, aby rysował kręgi na jej brzuchu. Nie miała pojęcia, dlaczego lubił jej brzuch, ale wiedziała już, że lepiej go nie wciągać, bo wtedy Guy ją beształ.

– Nigdy nawet nie marzyłam o tym, żeby tak swobodnie czuć się nago przy mężczyźnie.

– Cieszę się, że tak się czujesz. – Pocałował ją w pępek. – Uwielbiam twoje ciało.

– Też uczę się je lubić.

Zamilkł.

– Czy to znaczy… – Zawahał się. Kiedy podjął znowu temat, słyszała napięcie w jego głosie. – Czy to znaczy, że zmieniłaś zdanie na temat małżeństwa? Teraz, kiedy potrafisz cieszyć się towarzystwem mężczyzny? Gdy wrócisz do domu, czy… poszukasz mężczyzny, którego kiedyś pragnęłaś? Tego, z którym mogłabyś podróżować i mieć dzieci?

Dobry Boże, co to za pytanie. Chciał, żeby powiedziała „tak"? Rozważała odpowiedź.

– Nie – odparła w końcu. – Obiecałam Meme, że nigdy jej nie opuszczę, i nie złamię słowa. A nie zmieszczę męża i rodziny w maleńkiej powozowni.

– To niedorzeczne. Możesz się nią opiekować, nie mieszkając tam.

– Powiedziałam ci, jaka jest. – Amy westchnęła. – Potwornie choruje za każdym razem, kiedy wspominam o przeprowadzce.

– Bo się boi, że cię straci.

– To nie jest przyczyna jej problemów z sercem, ani artretyzmu, ani innych schorzeń, nie mniej prawdziwych. Gdybym się przeprowadziła, a ona by umarła, jak mogłabym z tym żyć?

– To przemawia twój strach. – Szturchnął ją. – Myślałem, że twoim celem jest stawić czoło strachowi. Sprawić, by przestał rządzić twoim życiem.

Nie wiedziała, jak na to odpowiedzieć.

– Amy… – Ostrożnie szukał właściwych słów. – Skoro masz dość odwagi, żeby przeciwstawić się swym lękom, to czy za dużo byś wymagała, oczekując, że twoja babcia pokona własne i pozwoli ci wieść niezależne życie?

– Nigdy nie myślałam o tym w ten sposób. Jednak szczerze mówiąc – pogłaskała go po policzku – nie sądzę, żebym dobrze się czuła z innym mężczyzną niż ty.

Przewrócił się na plecy i spojrzał w sufit.

– Chciałbym, żebyś spróbowała.

Zamrugała zaskoczona.

– Chcesz, żebym była z kimś innym?

– Nie. Mam ochotę zabić na samą myśl, że jakiś inny mężczyzna mógłby cię dotknąć, ale… -Warknął i głośno odetchnął. – Chcę, żebyś była szczęśliwa. – Ujął jej policzek. – Chciałbym wiedzieć, że dałem ci dość wiary, abyś o to powalczyła, jeśli ja nie mogę być tym mężczyzną.

– Czy ja nie życzą tobie tego samego? Kiedy chcę wrócić do domu ze świadomością, że przed wyjazdem pomogłam ci zaakceptować samego siebie? Jeśli mnie stać na odwagę, aby otworzyć się przed tobą, dlaczego ty nie masz odwagi, aby mi się pokazać?

– Nie.

– Guy. – Prawie go walnęła ze złości. – Nie mogę znieść myśli, że kiedy wyjadę, ty pozostaniesz zamknięty w wieży i sam przez resztę życia.

– Trudno powiedzieć, żebym siedział zamknięty. To ja trzymam klucz.

– Co z tego, skoro nie użyjesz go, aby siebie wypuścić?

– Czym to się różni od twojego zamknięcia się w powozowni?

– Nieprawda, ja przynajmniej zaczęłam podróżować.

– Sama.

– Dlaczego się o to sprzeczamy?

– Bo jesteś uparta. – Słychać było uśmiech w jego głosie. -Jak zwykle.

– Ja jestem uparta? – Sapnęła, udając oburzenie. – A ty?

– To co innego. Ja mam powód.

– O którym nie chcesz mi powiedzieć. – Rozbawienie zniknęło z jej głosu. – Wiesz, jak to boli?

– Amy… wyjeżdżasz za dwa tygodnie. Nie możemy po prostu cieszyć się swoim towarzystwem do tego czasu?

Milczała przez chwilę.

– Mogę o coś zapytać?

– O Boże.

– Gdyby nie moja sytuacja z Meme, czy ty… czy chciałbyś, abym wróciła tu, tak jak kiedyś mówiłeś?

– Czy to pytanie z cyklu „Gdybym mógł mieć wszystko, czego zapragnę, to czy chciałbym żyć z tobą"? W takim razie odpowiedź brzmi tak. Oddałbym wszystko, żeby spędzić z tobą resztę życia. Ale to nie wchodzi w grę.

– Wiem – powiedziała radośnie. – Mógłbyś pojechać ze mną. Zamknę cię w swojej powozowni, wyłączę wszystkie światła i nieprzyzwoicie się z tobą zabawię.

– Kuszące. Ale to też nie wchodzi w grę. A co z tobą? Gdybyś mogła mieć, co zechcesz, co by to było?

– Poza tobą? Niech się zastanowię. Pisałabym książki dla dzieci na poważnie, nie tylko dla zabawy.

– To dlaczego nie piszesz?

– Nie wiem. – Wzruszyła ramionami. – Nigdy nie myślałam o tym na serio. Chyba dlatego, że mnie to przeraża. Moje opowieści to coś, co łączy mnie z mamą. Nie wiem, jak zniosłabym odrzucenie ze strony wydawcy.

Pościel zaszeleściła, gdy usiadł.

– Ale pomyśl, jakie ekscytujące byłoby, gdybyś je opublikowała. Podzieliłabyś się z innymi dziećmi cudami, który stworzyłyście z matką. Wiem, że perspektywa ciekawej pracy połączona z ryzykiem odrzucenia jest potworna, ale potem przychodzi niesamowita duma, najwspanialsze uczucie pod słońcem.

Pomyślała nad tym chwilę i wtedy zdała sobie sprawę, że Guy ma rację. Nie była pewna, czy da radę, ale miał słuszność. Wtedy pojawiła się kolejna myśl i Amy zagryzła usta.

– Dobrze, zrobię to, ale pod jednym warunkiem. Pokażesz mi się, nim wyjadę.

Jęknął.

– Nigdy się nie poddajesz, co?

– Nigdy. – Wyszczerzyła zęby. – Zamęczę cię. Zdajesz sobie z tego sprawę, prawda?

– Tego się właśnie obawiam.

– I słusznie. Bo każda bestia ma słaby punkt.

Zatańczyła palcami na jego żebrach.

– Ku jej zaskoczeniu sapnął i odskoczył.

– O mój Boże! – Zaśmiała się. – Masz łaskotki!

– Nawet się nie waż! – ostrzegł ją, gdy znowu go połaskotała. Ignorując ostrzeżenie, przeszła do ataku i wkrótce miała go pod sobą, gdy wił się na plecach. Usiadła na jego biodrach i przytrzymała ręce na materacu.

– Widzisz? Nie masz co ze mną walczyć. Powinieneś się poddać.

– Jeśli idzie o walkę z tobą, nigdy się nie poddam.

– Zobaczymy. – Pochyliła się i pocałowała go długo i głęboko.

Rozdział 15

W obliczu nierozwiązanego problemu rozważ wszelkie możliwości.

Jak wieść idealne życie


Amy była wściekła. Naprawdę wściekła. Byron nieraz w ciągu ostatnich tygodni widział ją złą, sfrustrowaną i wkurzoną, ale nigdy aż do tego stopnia. Nigdy tak jak tego wieczoru, kiedy została im już ostatnia noc.

Zastanawiał się tylko, jak to się stało, że ich czas upłynął tak szybko. Gdzie podziały się te tygodnie? Jutro Amy poleci do domu. Spodziewał się, że spędzą tę ostatnią noc w jego łóżku, tak jak spędzali każdą kolejną od pierwszego razu, gdy się kochali. Ale nie. Amy postawiła tacę z posiłkiem w windzie kuchennej, a potem oznajmiła, że jeśli Guy chce spędzić z nią czas, to może przyjść do jej pokoju.

Będzie czekać. Z włączonym światłem.

Wiedział, że mówiła serio. Stał teraz na dziedzińcu, otoczony dźwiękami nocy, i patrzył na zamknięte drzwi do jej pokoju. Wewnątrz paliło się jasne światło, chociaż dawno już minęła północ. Wcześniej wyjrzała parę razy. Zastanawiał się, czy go zauważyła. Jednak od dłuższego czasu już nie wychodziła. Zasnęła przy włączonym świetle?

Czuł, że sam coraz bardziej złości się z powodu jej uporu.

Ich ostatnia wspólna noc, a ona postanowiła wykorzystać ją w taki sposób?

Pomyślał o czasie, który razem spędzili. Nie tylko o kochaniu się. Tyloma rzeczami się dzielili – nie wiedziała nawet o połowie tego. Zaprzyjaźniła się z nim jako Lance'em, kiedy wędrowali po wyspie, kupując meble, a potem je ustawiali. Śmiali się i godzinami rozmawiali, a każda chwila niemal go zabijała. Byt z nią przez cały dzień, pragnął do bólu ją dotknąć, pocałować, powiedzieć jej, że ją kocha… nic dziwnego, że kiedy co noc do niego przychodziła, niemal ją pożerał.